Mandaty na Ukrainie
O Ukrainie wiemy coraz więcej. Coraz chętniej odwiedzamy ten kraj doceniając jego osobliwości. Jest większy niż nam się wydaje. Jadąc tam własnym samochodem musimy posiadać dowód osobisty, który jest ważny minimum jeszcze przez pół roku. Turyści z Polski nie mogą wjechać na Ukrainę bez zielonej karty. Jeśli wybieramy się tam samochodem pożyczonym od innej osoby, musimy wieźć ze sobą pełnomocnictwo z podpisem właściciela auta, sporządzone u notariusza. Ukraina nie jest niestety rajem dla zmotoryzowanych. Tamtejsze drogi są w kiepskim stanie i słabo oświetlone. Trzeba bardzo uważać na rowerzystów i pieszych, zwłaszcza po zmroku. Mandaty na Ukrainie nakłada się na kierowców za przekraczanie dozwolonej prędkości. W kraju tym jeździ się nieco szybciej niż w Polsce i innych krajach Europy zachodniej. W terenie zabudowanym można rozpędzać się do 60 km/h. W terenie niezabudowanym wskazówka licznika może wskazywać 110 km/h. Po autostradach jeździ się nieco wolniej niż u nas, bo do 130 km/h. Jeśli za naszym samochodem ciągniemy przyczepkę, to na ukraińskich drogach ekspresowych możemy jechać najszybciej 80 km/h, podobnie na autostradach. Pierwszy mandat za przekroczenie limitu prędkości zaczyna się od dwudziestu kilometrów ponad dozwoloną prędkość i wynosi nieco ponad 200 hrywien. Jeśli jedziemy za szybko o 30 km/h, to przy kontroli pozbędziemy się 360 hrywien. Jedna hrywna, to 0,71 złotych. Mandaty na Ukrainie są więc dla Polaków niezbyt wysokie, a już na pewno o wiele niższe niż kary finansowe w państwach gdzie obowiązującą walutą jest euro. Przejeżdżając skrzyżowanie na czerwonym świetle, otrzymamy do zapłacenia mandat w wysokości mniej więcej 500 hrywien. Poruszając się po Ukrainie pamiętać trzeba o zapinaniu pasów bezpieczeństwa. Nie stosowanie się do tego przepisu grozi mandatem w wysokości od 50 hrywien do 80 hrywien. Dość surowo jest tu karane rozmawianie podczas jazdy przez komórkę trzymaną w ręku. Mandat za takie wykroczenie może wynosić nawet 500 hrywien.